- Bo to był jego mały, brudny sekret. Mo¿e teraz
wszystko mu sie pomieszało i zaczał ciebie mylic z nia. - Mo¿e. - Marla uznała, ¿e to niewykluczone, choc pomysł wydawał sie naciagniety. Z drugiej jednak strony, dlaczego ojciec nazywałby ja innym imieniem? - A mo¿e to ja jestem Kylie. Skad mam wiedziec? -Spogladała na Nicka uniósłszy jedna brew. - W takim razie, gdzie jest Marla i dlaczego wszyscy uwa¿aja cie za ukochana córke Conrada? 324 - Nie wszyscy. - Marla patrzyła na pola za oknem, ustepujace powoli miejsca zabudowaniom. Samochód podskakiwał na wyboistej drodze. - Conrad jest innego zdania. Cissy te¿. Ja sama nie wiem, kim jestem. A ty? - Odwróciła głowe, by spojrzec na niego. - Znałes ja. Nawet bardzo dobrze. - Nick zacisnał palce na kierownicy. - Uwa¿asz, ¿e naprawde jestem Marla? - spytała. Nick zacisnał zeby i spojrzał na nia z ukosa. - Tak. - Dlaczego? Przecie¿ bardzo sie zmieniłam. Wypadek, potem operacje plastyczne... moja twarz wyglada teraz inaczej. A ty nie widziałes mnie od ponad dwunastu lat. Nick scisnał kierownice tak mocno, ¿e zbielały mu kostki, a na dłoniach wystapiły ¿yły. - To prawda. - Wiec skad wiesz? Nie odpowiadał, wiec dotkneła jego ramienia. - Skad, Nick? - Bo widze, jak na ciebie reaguje, do cholery! - Spojrzał na nia z ukosa. - Zacznijmy od ostatniej nocy - powiedział, zje¿d¿ajac na chodnik. - Sama wiesz, co sie stało. - T-tak - odpowiedziała, spuszczajac głowe. - Rzadko trace panowanie nad soba w taki sposób, Marla - powiedział powa¿nie. - To nie w moim stylu. - Jego niebieskie oczy patrzyły na nia tak przenikliwie, ¿e Marla miała ochote zapasc sie pod ziemie. -Cos takiego zdarzyło mi sie dotad tylko jeden raz. Dawno temu. -Usmiechnał sie krzywo. - Szkoda, ¿e tego nie pamietasz. Marla buntowniczo uniosła podbródek. - Owszem, wielka szkoda - powiedziała. - Nie obchodzi mnie, co sie kiedys wydarzyło miedzy nami, Nick. Po prostu chce pamietac. 325 - Có¿, mnie obchodzi, co sie wtedy stało, moja pani. Obchodzi mnie i pamietam to i nie mam najmniejszego zamiaru przerabiac tego po raz drugi. Zjechał na szose i wyminał samochód zwalniajacy przed skretem w boczna ulice. Marla, poruszona, wtuliła sie w kat siedzenia. Miała wra¿enie, ¿e całe jej ¿ycie składa sie z nie pasujacych do siebie elementów. A to, co sie dzieje miedzy nia a Nickiem, jest takie niepewne, ulotne i ryzykowne, takie przera¿ajace. - Lepiej, ¿ebysmy odnalezli te Kylie. - Jesli ona w ogóle istnieje. - Tak.