jej beztroski nastrój chwili. Roześmiała się.
- Czy ktoś przy zdrowych zmysłach zamówiłby sałatę, gdy wszyscy wokół zajadają się soczystymi, ociekającymi tłuszczem hamburgerami i frytkami z keczupem? Rozpromieniony Jeremiah podniósł obie rączki i dodał z błyskiem w oku: - Z podwójną porcją keczupu! Czterdzieści pięć minut później siedzieli w niewielkiej rodzinnej jadłodajni, czekając na zamówione potrawy. Chłopcy odbiegli od stołu, by pograć w gry wideo. W powietrzu unosił się apetyczny zapach wędzonego bekonu, grillowanego mięsa i smażonej cebuli. Było przytulnie i kameralnie - a jednak Amy ciągle czuła się spięta. Siedziała jak na rozżarzonych węglach. Pierce oparł łokcie na stole, a palce przytknął do twarzy. W tle cicho grała muzyka. Pierce bezwiednie wystukiwał rytm. Wydawał się rozluźniony i zrelaksowany. Jak on to robi, że jest taki niewzruszony? Odkąd wszedł do dziecinnego pokoju i zaproponował wspólne wyjście, Amy nie mogła się uspokoić. Wręcz czuła wibrujące w niej uczucia i nienazwane nadzieje. Ledwie sobie z tym radziła. W dodatku ciągle zadręczała się pytaniami, które chciała zadać Pierce'owi i na które chciałaby dostać odpowiedź. Jak to wszystko połączyć? Jak zachować spokój? - Niewzruszony? Podniosła wzrok na Pierce'a. - Słucham? Uniósł ciemne brwi i popatrzył na nią niedowierzająco. - Naprawdę uważasz, że jestem taki niewzruszony? Wpadła w panikę, zabrakło jej słów. Czyżby naprawdę powiedziała to na głos? Była wytrącona z równowagi, to prawda, ale żeby aż tak się zapomnieć? Mówić coś głośno, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy? Na to wygląda. Jego przepięknie wykrojone usta, których seksowny widok już wcześniej budził w niej dreszcze, wygięły się w powolnym uśmiechu. Amy poczuła się dziwnie. - W takim razie wychodzi na to, że udaje mi się dotrzymać warunków naszego paktu. I to całkiem nieźle. Pierce był bardzo z siebie zadowolony. Wyprostował szerokie bary i wypiął tors. Nawet jego usta wyglądały teraz inaczej.