Nagle jej serce przeszył nieznośny ból, lecz zdołała nie uronić ani
jednej łzy. - Jeśli masz to zrobić, najlepiej zrób to teraz - wyszeptała. - Co? - Uniósł się na łokciach i spojrzał na nią ze zdumieniem. - Jestem wampirem. A ty Wojownikiem. Patrzył na nią długo, potem uśmiechnął się jakby ze smutkiem. - Czasem trzeba wierzyć w to, czego się nie widzi, prawda? Znowu się położył i przytulił ją do siebie, ona zaś pomyślała, że naprawdę nie miałoby to znaczenia, gdyby ją w tym momencie zabił. Umarłaby w jego ramionach, szczęśliwa. Pocałował ją w czoło, zaczął gładzić po włosach. - Gdyby tylko... - rzekł cicho. - Co? - Gdybyśmy tylko mogli tak zostać na zawsze. Ale nie mogli i oboje dobrze o tym wiedzieli. Chciała coś powiedzieć, lecz położył jej palec na ustach. - Pora odpocząć. Milczała więc, napawając się tą cudowną chwilą. Przez wieki sądziła, że jest sama, nauczyła się być silna i niezależna, gotowa stawić czoła każdemu możliwemu niebezpieczeństwu. Ale czy mogła stawić czoła temu największemu zagrożeniu, jakim okazał się Bryan? Lecz w jego objęciach czuła się absolutnie bezpiecznie, RS 259 czuła, że on ją chroni, że jest dla niego bezcenna, że mógłby dla niej umrzeć. Już raz to zrobił. Kiedyś. A teraz? Postanowiła nie myśleć o przyszłości, tylko rozkoszować się tym cudownym poczuciem, że jest otoczona opieką oraz wiarą, że jest kochana. Wreszcie zasnęła i tym razem nie nawiedzały jej żadne sny, może dlatego, że przed zaśnięciem usłyszała ciepły szept: - Igrainia... RS 260 ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY Bobby Munro wszedł do biura Seana. - Miałem sprawdzić, kto jest właścicielem tej plantacji nad rzeką. - No i? - Nic nam to nie da. To własność gminy. - Ale ktoś wiedział, że plantacja jest opuszczona i pusta. - Praktycznie każdy mógł się tego dowiedzieć, panie poruczniku. - Musimy znaleźć jakiś trop. Te wszystkie alkohole nie znalazły się tam znikąd, trzeba ustalić, kto je tam dostarczył. I komu. Spróbuj zasięgnąć języka w lokalach. - Kiedy to będzie szukanie igły w stogu siana. - Bobby odchrząknął. - Pan wybaczy, panie poruczniku, ale mamy już tyle na głowie... Zaginione zwłoki ciągle się nie odnalazły, dwóch naszych brutalnie zamordowano, a prasa nie daje nam sekundy spokoju. - Chyba wiesz, co należy odpowiadać dziennikarzom. - Bez komentarza - wyrecytował Bobby z westchnieniem. - Właśnie. - Ale panie poruczniku... - Tak?