- Ależ potrzebujesz, złotko - powiedział i zaczął wodzić swoim grubym paluchem po jej twarzy.

  • Marcela

- Ależ potrzebujesz, złotko - powiedział i zaczął wodzić swoim grubym paluchem po jej twarzy.

25 June 2022 by Marcela

- Wynoś się! - Tego nie mogę zrobić. - Mówię poważnie, McCallum. - Ach tak? I co zrobisz? - Przysunął się do niej, a ona szybko uciekła na drugi koniec i wyciągnęła rękę do klamki. Za późno. Złapał ją za szyję swoją wielką łapą i przyciągnął do siebie. O Boże, strasznie mu cuchnęło z gęby. Otworzył usta i pocałował ją. Shelby omal nie zwymiotowała. - Zostaw mnie w spokoju. - O nie, cukiereczku. Nie zrobię tego. Nie teraz. Strach zmroził jej krew. McCallum znowu ją pocałował. Odłożył pistolet na półkę. Shelby odczołgała się do tyłu, żeby się na niego zamierzyć, lecz on uderzy ją po ręce i zaśmiał się złośliwie, jakby jej nieudolne próby go bawiły. Uderzyła go mocno, dłonią w policzek. - Wynoś się, Ross, bo przysięgam... - Nic nie zrobisz, tylko dasz mi to, co dałaś temu skundlonemu gnojowi - warknął i rzucił się na nią. Walczyła z nim, krzyczała i drapała go po twarzy, lecz on tylko szczerzył zęby w uśmiechu i spychał ją na fotel. Łup! Wyrżnęła tyłem głowy w okno od strony pasażera. Poczuła przejmujący ból. Zobaczyła jasne światła, a potem świat zaczął ciemnieć przed jej oczami. Omal nie zemdlała, gdy tymczasem on próbował ją pocałować. Machała bezładnie rękami, aż udało jej się zadrapać go w policzek. - Kurczę! Wiedziałem, że będziesz jak wściekła kotka - sapnął. Przygwoździł ją do siedzenia i przytrzymywał jedną ręką oba jej nadgarstki nad jej głową. - Dla mnie może być. Lubię, jak kobieta trochę się opiera. Shelby odrzuciła głowę do tyłu i splunęła. Ku jej osłupieniu, zlizał jej ślinę i cmoknął. Wyciągnął rękę i zaczął brutalnie obmacywać jej piersi. Przepełniona obrzydzeniem, próbowała zepchnąć go z siebie. Poczuła, jak twardy jest jego członek. Usłyszała przerażający dźwięk odpinanej klamry paska i rozporka dżinsów. O Boże, zamierzał ją zgwałcić. 77 A ona nic nie mogła zrobić. Dosłownie nic. - Nie! - krzyknęła, zła, że słyszy błagalny ton w swoim głosie. - Nie rób tego. Proszę. Ross, och, nie! - Wiła się bezradnie. Był za ciężki, za bardzo zdeterminowany. Czuła, że coś w niej umiera. Łzy ciekły jej po twarzy; z gardła wydobywały się okropne dźwięki, ni to krzyk, ni to szloch. - Nie, nie, nie! - Spodoba ci się - mruknął, ledwo poruszając wargami. - Wszystkie zawzięte dziwki to lubią. Próbowała odepchnąć go kolanem, ale on miał refleks. Przesunął się. Rozłożył jej nogi i przytrzymywał, a potem odepchnął jej rękę. - No, dziecinko. Wyluzuj się. Zaraz się zabawimy w wozie twojego tatusia. - Zalatywało od niego whisky. Szczecina na jego podbródku boleśnie ocierała jej twarz. Miał szorstkie ręce i ciężko sapał. - Wiesz, ślicznotko, czekałem na to całe życie. Przez następny tydzień Shelby chodziła jak we mgle, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Wciąż przypominała sobie ohydne, potworne wydarzenia tamtej nocy. Brała prysznic i kąpiele, próbowała zmyć z siebie brud, ale on wciąż czaił się tuż pod jej skórą i penetrował najmroczniejsze zakątki jej umysłu. Była apatyczna, niezdolna do życia. Ukrywała swój sekret, nie wyjawiła go nikomu. Unikała wypraw do miasta, nie chodziła do szkoły z powodu „migren”, a w nocy, kiedy była sama, kuliła się na łóżku i kiwała niespokojnie, przygryzając język, żeby łzy, które wypłakiwała w poduszkę, spadały bezgłośnie. Lydia była zatroskana i próbowała zachęcić ją do jedzenia, mimo że Shelby nie mogła nic przełknąć. Ojciec potraktował zmianę w jej zachowaniu jako kolejny etap dojrzewania. - Och, małej Shelby nic nie będzie - usłyszała, jak ojciec mówi to zmartwionej gosposi. - To typowe wariactwa pod koniec roku. Wiesz, martwi się o to, czy ukończy liceum. Wszystkie dziewczyny w jej wieku przejmują się takimi rzeczami. - Ale... - No, nie martw się, Lydio. Nic jej nie będzie. Chyba nie zamierzasz jej matkować, co? Jesteś moją gosposią i doceniam to, że zżyłaś się z Shelby, ale wszystko będzie w porządku. W całkowitym porządku. Daj jej tylko czas, żeby się przystosowała. Każdy spór kończył się w ten sposób, chociaż ciemne oczy Lydii pozostawały bardzo zatroskane. Nevada dzwonił, ale Shelby nie odbierała telefonu. Nie była w stanie spojrzeć mu w twarz ani słuchać jego głosu. Unikała go w mieście i natknęła się na niego tylko raz, kilka tygodni później.

Posted in: Bez kategorii Tagged: aktorki barw szczescia, jak pies okazuje ból, dom perfekcyjnej rozenek,

Najczęściej czytane:

– Zwiąż tę linę.

J.T., stojący na krawędzi skały, rozszlochał się na głos. Popatrz, Lucy, pomyślała Barbara ze złością, popatrz, co zrobiłaś temu chłopcu! ... [Read more...]

- Czy ja wiem... - Amy niepewnie popatrzyła

na horyzont. Chłopcy nie dawali za wygraną. Zaczęli chórem skandować jej imię. ... [Read more...]

miłość. Znaliśmy się od dziecka, razem dorastaliśmy, byliśmy

przyjaciółmi. Ożeniłem się z nią, bo takie było moje przeznaczenie, moja rola. Dla dobra rodziny, kraju, narodu. Od dziecka przygotowywano mnie do tego. Miałem poślubić przedstawicielkę ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 balustrady-szklane.szczecin.pl

WordPress Theme by ThemeTaste