Nagle Jodie zaczęła się bawić całą tą sytuacją.

  • Marcela

Nagle Jodie zaczęła się bawić całą tą sytuacją.

17 August 2022 by Marcela

- A jak się miewa radny Higgins? - zapytała słodko. - Ojciec Johna jest radnym - zwróciła się z wyjaśnieniem do Lorenza. Zauważyła, że twarz matki Johna zaczyna się pokrywać nietwarzową purpurą. Nagle przypomniała sobie wszystkie te okazje, kiedy rodzice Johna dawali jej odczuć, że uważają ją za tylko trochę gorszą od nich. Wiedziała, że zachowuje się nagannie, ale w końcu to bywa czasami ogromnie przyjemne. Zaczęli teraz przyciągać powszechną uwagę, bo goście rozpoznali Jodie i po chwili obserwowano ich już zupełnie otwarcie. Lorenzo podtrzymywał ją troskliwie pod łokieć, prawdopodobnie nie chciał, żeby się potknęła na wysokich obcasach, przynosząc wstyd im obojgu. - Jodie! - odwróciła się natychmiast szeroko uśmiechnięta na dźwięk ciepłego głosu miejscowego lekarza. - Doktor Philips! Uścisnął ją z entuzjazmem i uśmiechnął się z aprobatą. - Świetnie wyglądasz! - Włoskie jedzenie i włoskie słońce mi służą. - I włoski mąż - wtrącił Lorenzo i cała trójka roześmiała się wesoło. - Nie powinienem tego mówić - doktor zniżył głos do szeptu - ale zawsze uważałem, że szkoda cię dla Johna. Niebrzydki chłopak, ale słaby charakter, no i całkiem pod pantoflem matki. - Biedny John - teraz Jodie parsknęła śmiechem. Lorenzo wziął dwa kieliszki wina z tacy przechodzącego kelnera i podał jeden Jodie. Wciąż jeszcze nie spotkali Louise ani Johna, chociaż Jodie zauważyła w przelocie rodziców Louise. Zawsze lubiła jej matkę, ale nie miała ochoty jej teraz widzieć. Jako matka musiała przecież brać stronę swojej córki, niezależnie od jej zachowania. Zresztą, pomyślała Jodie, jeżeli John i Louise się kochają, to powinni być razem. Ją to już nie obchodziło. Jej życie i uczucia były gdzie indziej. Spojrzała na Lorenza i wyobraziła sobie, że proponuje mu powrót do hotelu, a on się skwapliwie zgadza. Westchnęła, porzucając to nieprawdopodobne, ale bardzo kuszące wyobrażenie. - Jak noga? - zapytał natychmiast Lorenzo, mylnie odczytując przyczynę jej westchnięcia. Czy powinna skłamać, wykorzystując ten pretekst, żeby wyjść? Zanim zdążyła się odezwać, podeszli do nich pastor z żoną i Lorenzo zaczął z nimi rozmawiać o Florencji. Jodie upiła łyk wina i zaczęła się rozglądać za miejscem na postawienie kieliszka, kiedy usłyszała ostry głos Louise: - Chciałabym zamienić z tobą słowo. - Louise stała sama, Johna nie było. - Nie myśl, że nie wiem, co zamierzasz i po co tu przyjechałaś - rzuciła wściekłym szeptem jej była przyjaciółka. Jodie czuła, że twarz zaczyna ją palić. Pamiętała aż nadto dobrze, jaki był jej pierwotny motyw przyjazdu tutaj. Ale teraz miała nadzieję, że pogodzą się w końcu i zakończą ten konflikt. - To nie jest romantyczna powieść, tylko zwyczajne życie, Jodie - mówiła Louise. - John do ciebie nie wróci. - Ależ ja tego wcale nie chcę - odparła Jodie. - Jestem teraz zamężna i... - Zamężna? Ty? - Louise obrzuciła ją pogardliwym spojrzeniem. - Mogłaś oszukać wszystkich innych, ale nie mnie. Wcale nie jesteś mężatką, nawet na nią nie wyglądasz! A twój „mąż" to po prostu jakiś wynajęty aktor! - Popatrzyła na Jodie ze złością. - Taki przystojny mężczyzna na pewno by cię nie zechciał! Wszyscy się z ciebie śmieją, chyba o tym wiesz? Udawać, że poślubiłaś księcia, też coś! I w dodatku ten śmieszny pierścionek! To oczywiste, że fałszywy, tak samo jak to całe twoje małżeństwo! Założę się, że wciąż jesteś dziewicą, jak wtedy, gdy rzucił cię John! Jodie instynktownie poszukała wzrokiem Lorenza, a on odpowiedział jej spojrzeniem. Natychmiast ruszył w ich kierunku, odpowiadając na jej milczące przesłanie. Jodie przepełniła ulga. Lorenzo poczuł ból zadany Jodie w swoim własnym sercu. Przepełniła go wściekłość i instynktowne pragnienie chronienia jej. Słyszał słowa Louise i nie potrzebował cichego błagania w oczach Jodie, by stanąć u jej boku. Miłość do Jodie wyparła z jego serca wszystkie inne uczucia. Liczyła się tylko ona i jej szczęście. Stanął przy niej i objął ją ramieniem, patrząc, jak jej oczy rozbłyskują ulgą. - Dla twojej informacji - zwrócił się chłodno do Louise - nie jestem aktorem. Jodie i ja jesteśmy małżeństwem, a ja wielbię tak samo piękno jej ciała, jak słodycz i niezłomność jej charakteru. A co do autentyczności mojego tytułu i naszego rodzinnego pierścionka zaręczynowego... - Lorenzo obrzucił Louise spojrzeniem tak miażdżącym, że Jodie nie zdziwiłaby się, gdyby została z niej garstka popiołu. - Ponieważ jesteś zaręczona z mężczyzną, który najwyraźniej nie odróżnia tego co dobre i autentyczne, można się było po tobie spodziewać tak chorej i dowodzącej ignorancji wypowiedzi. A co do powodów, dla których jesteśmy tutaj - Lorenzo podniósł teraz głos, bo zebrał się wokół nich tłum ciekawskich - to była moja decyzja. Chciałem poznać miejsce, gdzie Jodie dorastała, i spotkać ludzi, którzy ją otaczali. Przyznaję, że byłem też ciekaw mężczyzny, który był na tyle głupi, by z niej zrezygnować. Jodie zamierzała złożyć wam obojgu najserdeczniejsze życzenia. Lorenzo wciąż obejmował ją ramieniem, coraz mocniej i cieplej, a ona przylgnęła do niego, uciszając w tym uścisku wewnętrzne drżenie. - Jesteś godna politowania - powiedział Lorenzo do Louise bardzo spokojnym tonem. - Ukradłaś narzeczonego przyjaciółce, a że jesteś tak płytka i podstępna, będziesz żyła w strachu, że w końcu on się od ciebie odwróci. Louise zrobiła się blada i nagle kobieta, którą Jodie zawsze uważała za piękność, po prostu zbrzydła. Pospieszył do niej John, ale tylko patrzył bezradnie na obie kobiety. Jodie zauważyła, jak niekorzystnie wypada w porównaniu z Lorenzem i jak bardzo jest słaby jako mężczyzna. Gdyby już wcześniej nie zdołała zrozumieć, że go nie kocha, z pewnością stałoby się to w tym momencie. - Idziemy? - zapytał Lorenzo. Jodie w milczeniu skinęła głową. ROZDZIAŁ CZTERNASTY Lorenzo prowadził w milczeniu, a Jodie była mu za to wdzięczna. Dopiero teraz odczuła w pełni, jak bardzo szokujący i stresujący był dla niej atak Louise. Marzyła tylko, by w zaciszu swojego pokoju dać upust łzom, które wisiały pod powiekami, i ku jej wielkiej uldze Lorenzo nie odezwał się, kiedy powiedziała, że boli ją głowa i chciałaby się wcześnie położyć. W pokoju rozebrała się szybko, wykąpała i zanurzyła w chłodnej, czystej pościeli. Całe szczęście, pomyślała, że Louise nie wie, że mają oddzielne pokoje. Usłyszała pukanie do drzwi. - Niosę ci kolację! - zawołał Lorenzo. Było za późno na odmowę, bo Lorenzo wszedł już do pokoju, popychając przed sobą załadowany wózek. - Sałatka i herbata. Mówiłaś, że przy bólu głowy dobrze ci robi herbata. Jodie usiadła na łóżku, owinięta kołdrą. - Lorenzo - odezwała się niepewnie - nie podziękowałam ci za to, co powiedziałeś Louise... - Jesteś moją żoną. Jak mógłbym postąpić inaczej, skoro ktoś próbuje zakwestionować prawdziwość naszego małżeństwa? Poza tym nie mogłem jej pozwolić na rzucanie tak idiotycznych oskarżeń. Jodie potrząsnęła głową. - Oboje wiemy, że to nie był twój pomysł, żeby tu przyjechać. - Wiem, to ty chciałaś zobaczyć eksnarzeczonego, ale wierz mi, lepiej ci będzie bez niego. Odniosłem wrażenie, że to raczej słaby i płytki młody człowiek. - On już nic dla mnie nie znaczy. Widzę go takim, jakim jest. Moje szczęście, że uniknęłam tego małżeństwa. Lorenzo zmarszczył brwi. - Wygląda na to, że rzeczywiście tak myślisz. - Tak. Myślę, że przestałam go kochać, zanim wyjechałam z Anglii. Ten przyjazd tylko potwierdził to, co już od dawna wiedziałam. - Nie przyznała się Lorenzowi, że powrót do Anglii unaocznił jej, jak silne jest jej uczucie dla niego w porównaniu z tym, co czuła kiedyś do Johna. Przygryzła dolną wargę. - Powinnam była przewidzieć - powiedziała smutno - że ludzie się zorientują, że nasze małżeństwo nie jest prawdziwe i że ty mnie nie chcesz. - Uśmiechnęła się smutno. - A z moją nogą... - A co to za nonsens? - zapytał Lorenzo. Postawił na stoliku filiżankę herbaty, którą dla niej nalał, i stanął przy łóżku. - Żaden nonsens - upierała się. - John odrzucił mnie z tego powodu...

Posted in: Bez kategorii Tagged: anna dziewit meller, adam badziak, jak pies okazuje ból,

Najczęściej czytane:

ej przez księżnę Cordiny. ...

Alice ze śmiechem pokręciła głową. - Gdyby sztuka była marna, Tanya nie zagrałaby w niej, nawet gdyby napisała ją sama królowa angielska. Mówiąc szczerze, ta świadomość dodaje mi otuchy. - Członkowie rodziny panującej nie piszą marnych sztuk. ... [Read more...]

wrócić. Ale nie ...

teraz. Dziś należę do ciebie, Alecu. Proszę cię, nie porzucaj mnie, robiąc coś tak strasznego! - Nigdy bym cię nie porzucił. - Tak? Więc obiecuję ci, że nie przestanę cię kochać, gdybyś przegrał. Bo tego właśnie ... [Read more...]

jednak, że w najgorszej chwili znalazł w niej oddaną przyjaciółkę.

- Musiała cię bardzo kochać. - Prawie tak bardzo, jak ja sobą pogardzałem. Tylko że, prawdę mówiąc, nigdy mnie nie znała. Inaczej niż ty. Kochała mój upiększony obraz, który sobie sama stworzyła. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 balustrady-szklane.szczecin.pl

WordPress Theme by ThemeTaste